Przejdź do treści

Rolnicy bez polityki rolnej

WPR po 2023

„Rozmowy zostały zerwane” podsumowali komentatorzy toczące się w ubiegłym tygodniu trójstronne negocjacji między członkami Parlamentu Europejskiego, Radą Unii Europejskiej i Komisją Europejską, które miały nadać ostateczny kształt Wspólnej Polityce Rolnej (WPR), a przyniosły więcej nieporozumień i rozczarowań niż konstruktywnej współpracy. Stało się tak, mimo że ambicją Portugalii, która przewodniczy obecnie w Radzie UE było, by „super trilog” zakończył rozmowy, które i tak przeciągają się powodując, że realizacja zaplanowanej na lata 2021-27 polityki została odsunięta w czasie o dwa lata (2023-27). Kolejne – i ostatnie w ramach portugalskiej prezydencji – spotkanie zostało zaplanowane na koniec czerwca w Luksemburgu.

Kto zawinił? Zerwanie rozmów nastąpiło po kilku dniach spotkań, które miały miejsce w ostatnich dniach w Brukseli. Parlament Europejski nie był skłonny zaakceptować propozycji Rady, a Przewodniczący Komisji Rolnictwa w PE wyraził zdziwienie postawą Rady: „Kto chce porozumienia, musi być gotowy na ustępstwa”. Jednak pierwszym problemem jest brak porozumienia w samej Radzie – „są kraje, które chcą, by reforma WPR polegała na braku jakichkolwiek zmian” – komentował Herbert Dorfmann z Europejskiej Partii Ludowej. Minister rolnictwa Austrii natomiast wyraziła nadzieję, że to Parlament wróci w czerwcu do rozmów z bardziej konstruktywnym podejściem.

Niepokoić powinno również, że brak porozumienia w sprawie kształtu i zgodności WPR z Europejskim Zielonym Ładem utrudnia pracę nad Planami Strategicznymi, które toczą się jeszcze w wielu krajach. Wypracowanie porozumienia między Parlamentem i Radą pozwoliłoby wprowadzić w Planach szczegółowe i wiążące zapisy dotyczące realizacji WPR w poszczególnych krajach. Brak porozumienia może negatywnie wpłynąć na jakość i skuteczność krajowych dokumentów.

Przedmiotem sporów i dyskusji pozostają kwestie dotyczące uczynienia polityki europejskiej mniej szkodliwą dla klimatu, ekosystemów i różnorodności biologicznej, zgodnie z architekturą Europejskiego Zielonego Ładu. Politycy nie potrafią uzgodnić, ile z 270 miliardów euro ma zostać przeznaczone na bardziej zielony model rolnictwa. Kontrowersje budzi np. kwestia tego, jaki procent środków ma służyć realizacji tzw. ekoschematów, które mogłyby przyczynić się do rzeczywistej ochrony różnorodności biologicznej na terenach rolniczych. Parlament chce ambitniejszych celów i zobowiązań, a Rada przekonuje, że rolnicy nie są gotowi na takie zobowiązania i środki nie zostaną wykorzystane. Jednak komisarz Janusz Wojciechowski podczas konferencji prasowej przekonywał, że to administracja nie jest zainteresowana realizacją programów, natomiast rolnicy chętnie będą z nich korzystać. Wydaje się więc, że osią nieporozumień jest sprzeczność interesów pomiędzy dużymi, przemysłowymi rolnikami oraz małymi i średnimi gospodarstwami. Miały one otrzymać większe wsparcie w ramach nowej WPR, ponieważ ich model produkcji jest bliższy celom Zielonego Ładu. Komisarz Wojciechowski komentował tę sytuację w ten sposób: „Jednym ze spornych punktów w negocjacjach WPR jest obowiązkowa płatność redystrybucyjna dla małych gospodarstw. Gospodarstwa małe, do 10 ha zyskałyby 7 % dopłat bezpośrednich, ale gospodarstwa wielkie, powyżej 1000 ha musiałyby stracić na ten cel 5 %. No i jest opór”.

Nie ma również porozumienia w kwestii definicji „aktywnego rolnika”. Jej przyjęcie ograniczyłoby wypłacanie środków podmiotom, które jedynie posiadają ziemię. Nie udało się także dogadać, jaki procent powierzchni gospodarstw ma być wyłączony z produkcji i uczyniony „przestrzenią dla natury”, ani czy wsparcie w ramach WPR ma być powiązane z kwestią przestrzegania praw pracowniczych, szczególnie w odniesieniu do pracowników sezonowych. Polska znalazła się w grupie krajów, które aktywnie utrudniały wypracowanie kompromisu: minister Puda sprzeciwił się propozycji powiązania części przepisów rozporządzenia o planach strategicznych z warunkami określonymi w Strategiach „Od pola do stołu” oraz strategii na rzecz bioróżnorodności. Kładł również nacisk na potrzebę zachowania „elastyczności” w odniesieniu do pieniędzy przeznaczonych na ekoschematy. Elastyczność w tym kontekście należy rozumieć, jako możliwość wydania pieniędzy na inne cele.

10 milionów europejskich rolników może być zaniepokojonych. Zaniepokojeni powinni być też obywatele i konsumenci, bo to w ich interesie i zgodnie z ich oczekiwaniami europejska polityka rolna miała zmienić się w bardziej przyjazną dla środowiska i klimatu. Istnieją poważne obawy, że zgniłe kompromisy wypracowane pod rozlicznymi presjami nie spełnią naszych oczekiwań.