Przejdź do treści

Rezygnacja z pestycydów jest dobra dla pszczół i rolników

Rzecznictwo

W Europie drastycznie spada różnorodność biologiczna, a regulacje ochronne są za słabe. Masowe używanie pestycydów w rolnictwie zagraża pszczołom i innym owadom zapylającym. Najbardziej narażeni na kontakt z toksycznymi substancjami są rolnicy, jednak mają one także wpływ na zdrowie konsumentów, którzy spożywają zawierające pozostałości pestycydów produkty. Celem Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej „Ratujmy pszczoły i rolników” jest stopniowe wycofywanie syntetycznych pestycydów z rolnictwa. Musi się to dokonywać stopniowo, a rolnicy powinni dostać w okresie przejściowym wsparcie.

Europejska Inicjatywa Obywatelska „Ratujmy pszczoły i rolników” stawia przed sobą trzy główne cele:

– stopniowe wycofywanie syntetycznych pestycydów w rolnictwie UE, poczynając od najbardziej niebezpiecznych, tak by do 2030 r. zmniejszyć ich stosowanie o 80 proc., a do 2035 r. wyeliminować je całkowicie;

– przywrócenie naturalnych ekosystemów na obszarach rolniczych, tak aby rolnictwo stało się nośnikiem procesu odbudowy różnorodności biologicznej;

– reforma rolnictwa poprzez nadanie priorytetowego znaczenia drobnym, zróżnicowanym i zrównoważonym gospodarstwom rolnym, wspieranie szybkiego rozpowszechniania się praktyk agroekologicznych i ekologicznych oraz umożliwienie niezależnego szkolenia rolników i prowadzenia badań nad uprawami wolnymi od pestycydów i od organizmów zmodyfikowanych genetycznie.

Szacuje się, że ok. 15 mld euro z rocznej produkcji rolnej zależy bezpośrednio od zapylaczy. Tymczasem 10% gatunków pszczół i motyli w Europie jest na skraju wyginięcia. Bardzo często są to gatunki endemiczne, najlepiej przystosowane do lokalnych warunków. Jak podaje Parlament Europejski populacja pszczół i motyli zmniejszyła się w Europie o jedną trzecią. Ochrona „udomowionych” gatunków pszczół jest ważna, ale pszczoły miodne uzupełniają tylko, a nie zastępują działalność dzikich zapylaczy. W Europie występuje około 2 000 dzikich gatunków pszczół. Zapylaczami są głównie pszczoły i bzygowate, ale także motyle, ćmy, niektóre chrząszcze i osy.

Owady giną dziś bardzo szybko. Główna przyczyna tkwi w zmianach w rolnictwie – mamy coraz większe pola monokultur, dzięki chemicznym herbicydom skutecznie pozbawione chwastów, co utrudnia zapylaczom dostęp do wartościowego pokarmu. Masowe stosowanie chemicznych środków owadobójczych przeciw „szkodnikom” dodatkowo osłabia populacje owadów. Dlatego potrzebna jest zmiana modelu w kierunku agroekologii i rolnictwa ekologicznego, które nie stosuje chemicznych pestycydów i opiera się na współdziałaniu różnych organizmów w bogatych biologicznie ekosystemach a dotacje unijne dla rolników muszą obejmować działania na rzecz utrzymania różnorodnego krajobrazu i bioróżnorodności, a nie tylko produkcję żywności” – mówi Ewa Sufin-Jacquemart, ekspertka Koalicji Żywa Ziemia.

Istnieje alternatywa dla syntetycznych pestycydów w postaci integrowanej ochrony roślin. Chemiczne środki ochrony roślin, zgodnie z tym podejściem mogą zostać użyte, kiedy zawiodą zabiegi agrotechniczne i pestycydy biologiczne, tak aby zminimalizować ryzyko, jakie niesie ich stosowanie dla ludzi, zwierząt oraz środowiska. Obowiązek wdrożenia integrowanej ochrony roślin nałożyła na kraje UE dyrektywa 2009/128/WE. Pozostał on jednak tylko na papierze, o czym informował w ubiegłym roku Europejski Trybunał Obrachunkowy. Wytknął KE słabe egzekwowanie od państw członkowskich wdrażania jej zapisów do prawa krajowego.

Ciągły wzrost podaży pestycydów wpływa na coraz częstsze wykrywanie ich pozostałości w żywności. Program FoodRentgen, zajmujący się monitoringiem żywności w kontekście obecności pozostałości pestycydów, w swoich raportach informował o fakcie obecności swoistych koktajlów pestycydowych w produktach spożywczych.

Znajdowaliśmy nawet do 12 pozostałości pestycydów w jednym produkcie. Ten swoisty koktajl pestycydowy zdecydowanie ma wpływ na nasze konsumenckie zdrowie. Brak jednak modeli naukowych, które by pokazywały skutki spożywania takich mieszanek” – mówi Marcin Galicki, współzałożyciel Programu FoodRentgen

Wchodzimy teraz w końcową fazę zbierania podpisów pod EIO „Ratujmy Pszczoły i Rolników”. Zwracamy się do UE o zakończenie toksycznej ery i wycofanie syntetycznych pestycydów. Sukces naszej inicjatywy może zatrzymać narastający kryzys różnorodności biologicznej. Jej powodzenie będzie jasnym sygnałem dla KE, że nie chcemy w przyszłym roku przedłużenia licencji na glifosat na kolejne 15 lat, za czym lobbuje przemysł chemiczny. My, jako obywatele Europy, możemy to powstrzymać” – mówi Tjerk Dalhuisen, członek międzynarodowego komitetu organizacyjnego EIO Ratujmy Pszczoły i Rolników.

Europejska inicjatywa obywatelska jest ważnym instrumentem demokracji uczestniczącej w Unii Europejskiej. Aby zobowiązać KE do zajęcia się sprawą w ciągu 12 miesięcy, pod inicjatywą musi się podpisać 1 mln obywateli UE. EIO Ratujmy Pszczoły i Rolników zyskała już poparcie 730 tys. osób. Aby zakończyła się sukcesem do 30 września musi ona uzyskać poparcie jeszcze 270 tys. obywateli UE.